Różowe kołnierzyki na rynku pracy. Artykuł

Moje wypowiedzi zostały zacytowane na praca pl w artykule Anny Rychlewicz: „Nieco szerzej na grupę „różowych kołnierzyków” patrzy jednak socjolog, trenerka i coach – Anna Daria Nowicka. Stereotypowo są to zawody wykonywane przede wszystkim przez kobiety, stąd wzięła się ta nazwa. Ja jednak patrzę na kategorię „różowych kołnierzyków” znacznie szerzej i w oderwaniu od stereotypów płciowych. Zaliczam bowiem do tej kategorii wszelkie zawody, w których pracujemy bezpośrednio z drugim człowiekiem, więc dużą rolę odgrywa tutaj inteligencja emocjonalna, komunikatywność, budowanie relacji. Według mnie w tej kategorii znajdują się więc również fizjoterapeuci, psychoterapeuci i coache, a także handlowcy, trenerzy sportowi, barmani, dietetycy i wiele innych zawodów – zwraca uwagą Anna Daria Nowicka.

– Długo uważano, że takie stanowiska są z założenia słabiej płatne i nie dają prestiżu. Jednak na przestrzeni kilkudziesięciu lat sytuacja uległa zmianie. Nie tylko dlatego, że w tych zawodach pracuje również wielu mężczyzn. Chcę podkreślić, że najlepsi fryzjerzy, trenerzy czy kosmetolodzy osiągają wyższe zarobki niż większość „białych kołnierzyków”! Są również cenieni i postrzegani jako wykwalifikowani eksperci – dodaje socjolog.

Do czasu lockdownów wydawało się, że profesje z sektora „różowych kołnierzyków” będą dynamicznie się rozwijać, gdyż zwiększająca się automatyzacja oraz masowe przenoszenie fabryk do biedniejszych krajów zlikwidowało miliony miejsc pracy w Europie i Stanach Zjednoczonych. „Niebieskim kołnierzykom” coraz trudniej więc znaleźć dobrze płatną pracę. Ponadto sztuczna inteligencja oraz zastosowanie na ogromną skalę narzędzi informatycznych zaczęło również uderzać w „białe kołnierzyki”, czyli w szeroko rozumianych pracowników biurowych. Przykładowo, dzięki technologiom sczytywania danych z dokumentów oraz wykorzystywaniu oprogramowania ERP mniej osób jest potrzebnych w działach księgowych czy administracyjnych. Niestety lockdowny uderzyły przede wszystkim w „różowe kołnierzyki”. W większości przypadków nie da się tej pracy wykonywać zdalnie, zaś bycie w bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem spowodowało, że najbardziej drakońskie procedury ochronne uderzyły właśnie w te profesje – zauważa Anna Daria Nowicka.

– Nawet, gdy po wielu miesiącach całkowitego zakazu pozwolono wielu grupom zawodowym wrócić do pracy, to konieczność zakładania maseczek i inne obostrzenia spowodowały, że korzystanie z tych usług było problematyczne lub wręcz pozbawione naturalnego kontaktu z drugim człowiekiem, dla którego właśnie z tych usług chętnie korzystamy, np. z masaży.

– Warto również dodać, że różowe kołnierzyki pracują przede wszystkim w małych i średnich firmach, a to właśnie one zostały w największym stopniu zniszczone przez lockdowny oraz inflację i wzrost cen energii. Wiele firm upadło, zaś część pracowników zdecydowała się na przekwalifikowanie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że gdy wskutek inflacji realna wartość naszych zarobków i oszczędności drastycznie spadła i coraz więcej osób ma problemy z regulowaniem zobowiązań, to w pierwszym rzędzie takie osoby ucinają właśnie wydatki na różnego typu usługi – dodaje ekspertka

– Choć przy rosnącej automatyzacji, robotyzacji i AI stanowiska „różowych kołnierzyków” dają nam największą pewność zatrudnienia, to skutki lockdownów, recesji i inflacji powodują, że jednocześnie „różowe kołnierzyki” czują się niepewnie na rynku pracy. Zwłaszcza, że sztuczna inteligencja oraz chatboty wykorzystywane są na coraz większą skalę nie tylko w obsłudze klienta, ale nawet niektórzy zwracają się z problemami osobistymi po radę do chata GPT, zamiast do psychoterapeuty, dietetyka lub coacha… – zauważa Anna Daria Nowicka.”

Cały artykuł „Różowe kołnierzyki pod lupą. Czy to najniżej płatne zawody na rynku pracy?” możesz przeczytać tutaj.