Kilka moich wypowiedzi zostało zacytowanych w artykule Toksyczna pozytywność w miejscu pracy – dlaczego jest niebezpieczna? Anny Rychlewicz: „Nie jest możliwe bycie każdego dnia w świetnym nastroju i tryskanie energią! Pracodawcy nie powinni oczekiwać, że zawsze będziemy uśmiechnięci, kreatywni i chętni do nowych wyzwań! Każdy ma czasem gorsze dni, spadek formy, przeżywa stres czy poważne problemy. Jeśli wypieramy trudne emocje np. strach, złość, smutek i na siłę próbujemy udawać, że zawsze jest super, to robimy sobie krzywdę. Nie tylko żyjemy w ułudzie, ale często takie wypieranie emocji i trudności prowadzi do chorób psychosomatycznych – wyjaśnia Anna Daria Nowicka, socjolog, coach i doradca zawodowy.
– Negatywne myślenie, katastrofizowanie oraz autodestrukcyjne przekonania ciągną nas w dół zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Dlatego z wieloma klientami pracuję nad wypracowaniem zdrowego optymizmu i zmianą sposobu myślenia. Jednak nie może to pójść w stronę toksycznej pozytywności czy wypierania problemów! Jak mówi jeden z twórców nurtu psychologii pozytywnej prof. Martin Seligman: „Pozytywne myślenie nie jest tarczą, która ochroni nas przed złem, lecz jest narzędziem, które pozwoli nam szybciej odzyskać wiarę w to, że zła passa wkrótce się skończy, jeśli podejmiemy aktywne działania służące uporaniu się z problemem”. Niestety część ludzi zamiast zdrowego optymizmu woli szukać magicznych rozwiązań lub wręcz ma pretensje do tych, którzy realistycznie patrzą na sytuację. Najgorzej jest, jeśli szef lub kultura organizacyjna firmy wywiera presję na pracownikach, aby nie mówili o problemach i nieustannie chodzili z przyklejonym, sztucznym uśmiechem! Niektórzy wręcz zakazują używania wyrazu „problem” i każą zastąpić je „wyzwaniem”. Według mnie takie podejście wcale nie jest dobre! – tłumaczy Anna Daria Nowicka.
– Toksyczna pozytywność prowadzi do tego, że firma nie doszacowuje ilości potrzebnych zasobów np. czasu, pieniędzy, ludzi. Znacząco utrudnia to trafne planowanie i zarządzanie. W rezultacie może prowadzić do błędnych decyzji finansowych i biznesowych oraz narażać firmę na wymierne straty! „Hurra optymizm” może też prowadzić do bierności i oczekiwania, że wszystko przyjdzie łatwo – mówi Anna Daria Nowicka. – Ponadto przyjmowanie przez menedżerów nierealistycznie krótkich terminów wykonania zadania powoduje, że zespół pracuje pod ogromną presją, co wpływa w negatywny sposób na zdrowie psychiczne i fizyczne pracowników. Zaś jeśli trwa to zbyt długo, to może doprowadzić nawet do wypalenia zawodowego, depresji, chorób – zaznacza ekspertka.
– Zwykle to osoby o lekko pesymistycznym podejściu potrafią najlepiej wychwycić potencjalne ryzyka oraz trafniej szacują zasoby niezbędne do realizacji danego przedsięwzięcia. W kulturze toksycznej pozytywności tacy pracownicy będą niesłusznie oskarżani o „sianie defetyzmu”. Mogą stać się nawet obiektem mobbingu, gdyż zwracając uwagę na problemy i zagrożenia, będą „psuć innym dobrą zabawę”.
– Jako socjolog przypominam, że temperament tylko połowy ludzi jest bliższy uśmiechniętemu i pogodnemu sangwinikowi! Druga połowa populacji ma w sobie więcej z melancholika… Wymuszanie na tych pracownikach, aby zachowywali się w sposób zupełnie sprzeczny z ich temperamentem, powoduje dodatkowy stres i poczucie odrzucenia.
– W pracy, podobnie jak w życiu osobistym, najlepiej funkcjonujemy, gdy możemy być autentyczni i nie musimy udawać kogoś, kim nie jesteśmy – zaznacza Anna Daria Nowicka.”
?Cały artykuł możesz przeczytać na https://www.praca.pl/poradniki/rynek-pracy/toksyczna-pozytywnosc-w-miejscu-pracy-dlaczego-jest-niebezpieczna_pr-8335.html