„Jestem za stara na zmianę zawodu”, „Nie nadaję się do prowadzenia własnej firmy”, „Już za późno na naukę gry na pianinie”… To są właśnie ograniczające przekonania. Choć blokują nam osiąganie celów i pozbawiają wiary w siebie, to zwykle nawet nie próbujemy ich zweryfikować. Jak je przełamać?
Skąd biorą się samoograniczające przekonania?
Podczas moich sesji coachingowych oraz szkoleń bardzo często pojawia się problem samoograniczających przekonań. Póki ich się nie przełamie, trudno jest efektywnie pracować nad wyznaczeniem celu i sposobu jego osiągnięcia, gdyż z powodu wewnętrznych blokad wiele rozwiązań nawet nie przyjdzie klientom do głowy lub jest od razu torpedowanych w myśl zasady: „To nie dla mnie, nawet nie ma sensu o tym rozmawiać”. Samoograniczające przekonania utrudniają wykorzystywanie naszego potencjału. Powodują, że nie dostrzegamy pojawiających się możliwości. Sprawiają, że rezygnujemy z ważnych dla nas rzeczy, gdyż „i tak nie mamy na to żadnej szansy”.
Samoograniczające przekonania to stwierdzenia mówiące o tym, że coś z założenia jest poza naszym zasięgiem. Mogą dotyczyć zarówno życia osobistego (np. „W moim wieku już za późno na nowy związek”), jak i zawodowego (np. „Jestem już za stary na zmianę pracy”). Jesteśmy tak głęboko przekonani o prawdziwości tych stwierdzeń, że zwykle nawet nie próbujemy ich zweryfikować. Nie tylko nie zastanawiamy się nad ich prawdziwością, ale często nawet nie mamy świadomości, skąd one się wzięły. Uważamy je za własne nawet, gdy wpoili nam je inni. Zwykle przy logicznej analizie naszych samoograniczających przekonań okazuje się, że nie posiadamy wystarczająco twardych dowodów, żeby je potwierdzić lub że zbudowaliśmy uogólnienie na podstawie pojedynczych przypadków. A mimo to wierzymy w nie, choć są pętlą u szyi, podcinają skrzydła i pozbawiają nas motywacji do realizacji marzeń.
Samoograniczające przekonania mogą pojawić się już w dzieciństwie. Często ich źródłem bywają nasze rodziny i nawet nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Z rodziną nie tylko spędzamy najwięcej czasu i jesteśmy związani uczuciowo, ale ponadto do pewnego wieku nie jesteśmy w stanie sami zweryfikować zasłyszanych opinii. Nim nabędziemy z wiekiem umiejętność krytycznego myślenia, samodzielnego analizowania i wyciągania wniosków, to przyjmujemy za dogmat wszystko, co słyszymy od najbliższego otoczenia. Gdy w dzieciństwie słyszymy w domu opinie typu: „nie masz słuchu muzycznego”, „nie jesteś tak zdolny jak brat”, „nie ma sensu wysyłać cię na lekcje śpiewu, bo fałszujesz”, najpierw przyjmujemy to za fakt niepodlegający dyskusji. Może będziemy mieć szczęście i ktoś w naszym otoczeniu (np. nauczyciel czy członek rodziny) zachęci nas do spróbowania, a nawet dostrzeże nasz potencjał. A być może kiedyś sami zastanowimy się nad słusznością tych stwierdzeń i damy sobie szansę. Jednak w wielu przypadkach „spiszemy siebie na straty” i nawet nie będziemy próbować.
Samoograniczające przekonania, którymi nasiąkamy, nie wynikają tylko z komunikatów kierowanych przez rodzinę bezpośrednio do nas. Jako dzieci bardzo uważnie obserwujemy otoczenie i zapamiętujemy to, co dorośli mówią również o innych ludziach i o świecie. Jeśli przykładowo słyszymy, jak rodzice mówią, że „po 50tce to już za późno na zmianę pracy i można tylko kurczowo trzymać się tego, co się ma” to, gdy sami będziemy w tym wieku, możemy automatycznie założyć, że dla nas też jest już za późno.
Profesor psychologii Martin E. P. Seligman, jeden z najlepszych ekspertów w dziedzinie motywacji oraz przełamywania wyuczonej bezradności w swojej książce „Optymizmu można się nauczyć. Jak zmienić swoje myślenie i swoje życie” dużo uwagi poświęca temu, czy w dzieciństwie wykształcił się u nas optymistyczny czy pesymistyczny styl wyjaśniania, czyli w jaki sposób tłumaczymy sobie, dlaczego coś się wydarza. Ogromny wpływ na nasz styl wyjaśniania ma styl wyjaśniania naszych matek. Pesymistyczny styl wyjaśniania sprzyja powstawaniu samoograniczających przekonań, utracie poczucia sprawstwa, demotywacji, a w konsekwencji może prowadzić nawet do depresji. Oto przykłady pesymistycznego sposobu wyjaśniania: „Jak zwykle nic mi się w życiu nie udaje”, „Dobrą pracę można dostać tylko po znajomości”, „Diety nigdy nie skutkują”. Przekłada się to na powstawanie samoograniczających przekonań typu: „Nie mam po co próbować – i tak mi się nie uda”, „Nie znajdę dobrej pracy, skoro nie mam znajomości”, „I tak nie schudnę”…
Niestety również nauczyciele bywają źródłem naszych samoograniczających przekonań. Jeśli słyszymy od nich: „dostałaś dwóję, bo nie jesteś dobra z matematyki” lub, „nie masz talentu do pisania”, to część osób uwierzy tak bardzo w te opinie, że nawet nie spróbuje zdawać na politechnikę czy dziennikarstwo. Takie komunikaty bowiem oznaczają, że problem leży w nas i ma stały charakter. Na nic więc nasze starania. A przecież nauczyciel nie jest wyrocznią. Też może kierować się stereotypami i uprzedzeniami lub po prostu mylić się albo nie mieć okazji zobaczyć nas w sytuacjach przeczących tym założeniom. Może być też tak, że nasze złe oceny w szkole wynikają z problemów w domu, z bycia ofiarą mobbingu w klasie, z braku motywacji czy z jeszcze innych powodów nie mających nic wspólnego z naszymi realnymi możliwościami i talentami.
Część samoograniczeń wynika z naszych osobistych negatywnych doświadczeń. Jeśli trafiliśmy na toksyczne osoby w życiu prywatnym lub zawodowym, to będziemy słyszeć od nich mnóstwo destrukcyjnych rzeczy na nasz temat. Gdy mamy niskie poczucie własnej wartości i/lub jesteśmy bardzo podatni na wpływ otoczenia (np. jesteśmy tzw. „osobowością zależną”), to łatwo zinternalizujemy te opinie, czyli będziemy tak myśleć o sobie. Spadnie nasze poczucie własnej wartości i posiadania realnego wpływu na swoje życie.
Bywa, że nasze faktyczne ograniczenia czy porażki w pewnych obszarach sami rozciągniemy na inne sfery, czyli dokonamy destrukcyjnej generalizacji. Przykładowo, gdy ze złych ocen z matematyki czy historii wyciągniemy wniosek, że jesteśmy mało zdolni lub gdy słabe wyniki w jednej pracy będą dla nas oznaką, że w kolejnej firmie też sobie nie poradzimy. Przy takim podejściu nie będziemy próbować swoich sił nawet w tych obszarach, w których mogłoby nam się udać. Pamiętajmy, że nawet mając predyspozycje do danych zadań, nie osiągnie się w nich sukcesu za pierwszym razem. Najpierw trzeba zainwestować swój czas i wysiłek, aby te predyspozycje mogły ujrzeć światło dzienne. Jeśli uważamy, że jesteśmy „kiepscy”, to nasza wewnętrzna motywacja będzie zbyt niska, aby konsekwentnie próbować.
Wiele samoograniczających przekonań wynika ze stereotypów, którymi jesteśmy karmieni od dziecka np. że: „dziewczynki z natury są słabe z matematyki”, „tylko młode osoby są kreatywne”, „ludzie starsi nie są już ciekawi świata”. Jako socjolog mam świadomość, że bardzo ciężko jest przełamać stereotypowe myślenie, gdyż wydaje się nam ono tak oczywiste i prawdziwe, że nie zastanawiamy się, czy takie opinie są uprawnione.
Jak przełamać samoograniczające przekonania?
Jak zawsze pierwszym krokiem jest dokonanie wglądu w siebie i autorefleksja. Zastanów się, które twoje opinie o sobie samym są poparte dowodami, a które to tylko uogólnienia lub z góry przyjęte negatywne założenia. Przykładowo: czy uważasz, że nie masz szansy zdać na politechnikę dlatego, że jesteś słaby z nauk ścisłych (i uczenie się ich to dla ciebie męczarnia), czy może z góry to założyłeś i nigdy nie przykładałeś się do tych przedmiotów?
Spróbuj uświadomić sobie, jakie jest źródło twoich poszczególnych samoograniczających przekonań. Co na swój temat słyszałeś/słyszałaś w dzieciństwie, w szkole, w pracy, od partnera życiowego? Co jest naprawdę twoją własną opinią, a co bezrefleksyjnie powtarzasz po innych? Czy pamiętasz, od którego momentu masz negatywne przekonania na swój temat? Czy zawsze uważałeś, że nie jesteś bystry, przedsiębiorczy, że nic nie osiągniesz? A może nabrałeś tych przekonań dopiero na skutek jakichś konkretnych wydarzeń czy krytyki ze strony otoczenia? Czy naprawdę masz dużo argumentów potwierdzających te słowa?
Przywołaj sytuacje, które przeczą takim negatywnym generalizacjom. Przykładowo: „szybko uczę się obsługi nowych urządzeń”, „świetnie dałam sobie radę ze znalezieniem dobrego kupca na mieszkanie”, „mam lepszą kondycję fizyczną niż większość moich rówieśników”.
Niestety zdarza się, że choć słyszymy od otoczenia większość pozytywnych rzeczy, to jakaś jedna wyjątkowo niesprawiedliwa krytyka albo negatywna opinia w istotnej sprawie lub od ważnej dla nas osoby zrani tak głęboko, że będzie rzutować na nasze poczucie własnej wartości. Nie pozwól, aby takie opinie czy jednostkowe porażki podcięły ci skrzydła i wpędziły w kompleksy.
Pomyśl, jakie panują w twoim środowisku stereotypy związane z osobami podobnymi do ciebie pod względem płci, wieku, wykształcenia, pochodzenia itp. Czy są one poparte faktami? Czy naprawdę są prawdziwe w przypadku każdego człowieka? Obal te stereotypy przywołując przykłady osób, którym udało się osiągnąć założone cele, choć otoczenie wmawiało im, że nie mają szans. Mogą to być zarówno postacie znane ci osobiście, jak i z mediów. Szukając przykładów, przekonasz się, jak wielu jest takich ludzi. DJ Wika (Wirginia Szmit) ma ponad 70 lat i „miksuje” muzykę na imprezach oraz w radio, zaś Jan Morawiec, 81-letni maratończyk z Łodzi zdobył złoty medal w biegu maratońskim podczas mistrzostw świata weteranów w Brazylii w 2013 roku.
Podczas moich szkoleń i coachingów wykonuję z uczestnikami różnego typu praktyczne ćwiczenia, które pomagają przełamać samoograniczenia i zrozumieć blokujące ich mechanizmy. Oto jedno z ćwiczeń, które uczy oddzielania opinii od faktów. Przykład: opinia: „nigdy nie nauczę się mówić w obcym języku”. Fakt: „nauka języków obcych nie przychodzi mi łatwo”. A teraz zinterpretuj ten fakt nie pozbawiając siebie poczucia wpływu: „Nauka języków obcych nie przychodzi mi łatwo – ale to przecież nie oznacza, że nie potrafię nauczyć się obcego języka. Potrzebuję włożyć w to więcej wysiłku i czasu niż inni, ale jestem w stanie to osiągnąć”.
Także i w Polsce jest dostępna coraz większa oferta szkoleń oraz wykładów służących podniesieniu motywacji i/lub przełamaniu samoograniczeń. Przykładowo: już w kwietniu 2015 r. po raz pierwszy w Polsce wystąpi światowej sławy mówca motywacyjny Nick Vujicic, którego życiowe credo brzmi „Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń”. Dla bardzo wielu osób udział w takim wydarzeniu to niesamowite przeżycie oraz ogromny zastrzyk pozytywnej energii i optymizmu. Ale pamiętajmy, że nie na każdego działa w tak dużym stopniu „psychologia tłumu”. Jedni dadzą ponieść się gorącym emocjom tysięcy ludzi zgromadzonych wraz z nimi na stadionie czy sali koncertowej (bo zwykle w takich miejscach odbywają się spotkania z najbardziej znanymi mówcami), na innych to tak mocno nie wpłynie.
Można także skorzystać z setek książek dotyczących podnoszenia samomotywacji i wiary w siebie. Trzeba jednak pamiętać, że nie każdy poradnik oparty jest na rzetelnej wiedzy psychologicznej czy socjologicznej. Biorąc do ręki książkę warto zastanowić się, czego od niej oczekujemy. Jeśli chcemy przede wszystkim poprawić sobie nastrój oraz wiarę w swoje możliwości, pomogą nam książki typu „Obudź w sobie olbrzyma” autorstwa Anthony’iego Robbinsa, który jest świetnym mówcą motywacyjnym i znanym konsultantem biznesowym. Jeśli natomiast ktoś szuka głębszego zrozumienia mechanizmów psychologicznych oraz rozwiązań popartych dziesięcioleciami badań naukowych lepiej, jeśli sięgnie np. po książki profesorów psychologii: Martina E.P. Seligman, Elliota Aronsona czy Daniela Kahnemana.
Jednak niezależnie od wyboru literatury, nie można traktować podawanych w niej rad jako przepisu na swoje życie, gdyż nawet jeśli przedstawione mechanizmy i rekomendacje sprawdzają się w przypadku 90% ludzi, to twoja sytuacja oraz profil psychologiczny mogą wymagać innych rozwiązań.
Dlatego jestem przekonana, że nic nie zastąpi coachingu lub psychoterapii, które są nakierowane na nasze indywidualne problemy, sytuację i osobowość.
Artykuł został opublikowany na portalu Medycyna i Pasje
Jeśli chcesz przełamać samoograniczające przekonania, zapraszam na indywidualne sesje. Więcej informacji.